Kiedy celebryta popełnia samobójstwo, ludzie się dziwią jak to możliwe, przecież miał wszystko.
Patrząc zewnętrznie na człowieka możemy nie rozumieć jak on w ogóle może mieć problemy. Przecież ma zdrowie, młodość, możliwości i... tu wpisz czego tobie brakuje.
Stary i schorowany powie młodemu: "Przecież jesteś młody i zdrowy, czego jeszcze chcesz?", na wszelkie problemy tamtego. Bo dla niego to nie są problemy.
Zazwyczaj chcemy tego, czego nie mamy. I pod tym względem obaj się nie różnią od siebie. Jeden jest nieszczęśliwy bo nie ma czegoś, czego drugi ma. I obaj by się chcieli ze sobą zamienić.
Mówienie "ja na twoim miejscu" trochę mija się z celem, bo będąc na jego miejscu byłbyś dokładnie taki jak on. Miałbyś dokładnie jego problem.
Ktoś psychicznie siedzi po pas w bagnie. I nie tak łatwo z takiej pozycji wyjść. Nawet jeśli zewnętrznie wszystko wygląda w miarę "OK".
Zamienianie tego na "pozytywne myślenie" jest jeszcze gorsze. "Uśmiechnij się: jesteś w połowie w bagnie, ale druga połowa jest jeszcze na zewnątrz!"
"Weź się w garść chłopie i przestań narzekać, inni mają gorzej."
"Jesteś jak baba, miej jaja." Proste i raczej nieskuteczne.
Kiedy ktoś siedzi po pas w bagnie, to zakopywał się tam przez lata nawyków i nie da się ot tak z tego wyjść. Odrzucenie takiej negatywnej postawy może być trudniejsze niż rzucanie palenia.
"Idź na terapię" - to już lepsza rada. Ale chyba też nieskuteczna, bo kolega na terapię nie pójdzie. Przecież on jest zdrowy, a cały świat jest chory. A jeśli pójdzie, to nie będzie do tego przekonany.